23 lutego 2010

Odsłona druga

Dziś. Dzień zaczął się biologią. Euglena zapowiedziała kartkówkę dość obszerną. Aghhhh!
Na historię jest takie oto zadanie: napisać referat nt. Etrusków. Dla chętnych, zgłosiłam się... I teraz encyklopedia. Co by tu wybrać? Etra-, Etre-, Etrus-... Mam! Etruskowie. Sztuka Etruska - brzmi ciekawie. Biorę to! Napisać, napiszę, żeby tylko ciekawie mi to wyszło. Więc teraz to jest mój cel. Zapamiętać: napisz referat. Chciałoby się. Za Chiny, nie zapamiętam i najpewniej przypomnę sobie o pechowej pracy w przeddzień końca terminu. Dlatego wykorzystałam cuda techniki. Zapisałam to sobie w kalendarzu, w telefonie. I - kiedy będzie trzeba, dzwonek zadzwoni ding dong, a ja, szczęśliwa, przestanę biedzić się nad swoim losem z pamięciom związanym. Geografia - kartkóweczka. Zapowiedziana, nie ma co się rozpisywać.
Angielski. Odkąd pani O. zachorowała, mamy zastępstwa z Kinem. Kin jest człowiekiem-hipopotamem, zdawać by się mogło. Przynudza strasznie. Puszcza nam kiczowate filmy z serii: kurs j. Angielskiego, samouczki i takie tam :-/. Drętwe to okrutnie. I podczas takiej trzeciej sesji odmóżdżania wpadłam na wspaniały pomysł: będę czytać Wiedźmina. Z mojego punktu widzenia to wspaniała idea; teksy z samouczków okropnie są oklepane, wszyściutko znam. Wystarczy piosenki pod koniec rozdziału odsłuchać i tam są wszystkie słowa ważniejsze wymienione w odcinku. Poza tym Kin jest niezbyt spostrzegawczy. A ja korzystam ze starego triku: książka za zeszytem. Z punktu widzenia rodziców byłoby to niedopuszczalne, z punktu nauczycieli tym bardziej, ale cóż - taka karma...

Nadal szukam tematu na reportaż. Zastanawiam się nad tematem o Emo personach. Koleżanka ma znajomości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz