3 maja 2010

Hendmejd, czyli przedawkowanie modeliny i koralików

Dziś, pędzona hendmejdtwórczą weną, po prostu musiałam coś stForzyć. Zaopatrzona w bigle i inne metalowe duperele rozpoczęłam misję: wyswobodzić mój mały, nieco dziecinny styl. Uwielbiam ciapać się w fimo. :D A że moja prywatna kolekcja osiągnęła już niezłe rozmiary, postanawiam przedstawić Ci prawdziwą Chabralandię.
Na początku dedykacja dla... pudełka po butach, książce i mojemu kocykowi, którzy dzielnie znieśli trudy sesji i wytrwali do końca w swych pozach. xD
Hm, może na początek grupa uszowiszów [kolczyków]. Dziś dorobiłam do mojego wisiora muchomorka dwóch braci bliźniaków, którzy przyjęli się bardzo ładnie.
Robią praFdziwą karierę w szkole. :D Na prawdę, dziewczynki je uwielbiają. Od lewej - jeżynki, cytrynki, cieniowane cosie, wiszące kolorowe cosie, muchomorki, i świąteczne laski [swoją drogą wykonane w połowie wiosny].
Następnie - żabcie. To nic, że jedna ma przez przypadek o trzy koraliki krótszą łapkę. She loves her deffects. Poza tym, na zdjęciu nie widać. :D
Żabunie są przestrzenne, że się tak wyrażę.
Kolejną pozycję zajmują uśmiechy [:)] o jeszcze nieznanym przeznaczeniu. Jednakże, są pocieszne. :D I bardzo je lubię.
O, widzicie te dwa kawałki bransoletek?
Teraz lepiej widać. :D Koleżanki mówią, że musi mi się nudzić w domu. Ale wykonanie ich jest całkiem proste. :D Banalne.
I jeszcze jedno zdjęcie, bo na poprzednim trochę ucięiło tęczę. Tęcza i pączek wykonane również dzisiaj. Pączek potrzebował kropelki by przytwierdzić go do metalu. :D Co kropelka sklei, sklei, żadna siła nie rozklei. No chyba, że Chuck Norris.
I już ostatni, wyżej wspomniany muchozmorek. :D
O! I to wszystko. Gdzieś tu jeszcze są bransoletki, ale nieuchwytne :D Widać je przy żabach. Uwielbiam moje modelinowe maleństwa. ;P Sprzedawać? -.- Tata poleca. Ja spróbuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz