26 czerwca 2010

Flash mob

Coś czuję, że w te wakacje raczej nie będę się nudzić. Mimo braku towarzystwa na osiedlu [odrzucające-stowarzyszenie-idiotów-egzystujących-dla-libacji-elitarnej] większość czasu spędzę z kumpelami z klasy, których dosięga podobny problem osiedlowy ;PP. W tym momencie zostałam wielką fanka autobusów.
Dzisiaj wybrałyśmy się do miasta po części z powodu uczczenia końca roku szkolnego, ale najbardziej chciałam [i nie tylko ja, Magda też chyba oraz inne dziewczęta] uczestniczyć albo chociaż zobaczyć co to jest Flash Mob. Dosłownie znaczy to tyle samo co "błyskawiczny tłum". Ludzie wysyłają sobie wiadomość [najczęściej przez internet] o spotkaniu, dacie, godzinie, miejscu i celu spotkania. Może to być np. odtańczenie jednej z choreografii do teledysku Jacksona, zbiorowe puszczanie baniek mydlanych albo [jak w tym przypadku] spontaniczne przytulanie się do zebranych. Grupa zeszła się pod PizząHut o czternastej. I to było piękne uczucie przytulić się do takiego chodzącego mhhrokuu xD. W sumie to same dziewczyny były. Głównie ze szkoły. Wprawdzie część z liceum, ale znałam większość z widzenia chociaż. Ach, no jeden chłopak był, ale to jako fotograf [i zdaje się, że on też był organizatorem akcji, taki przywódczo-organizacyjny zmysł gościu ma. A ja się doczekać nie mogę zdjęć! Stronę z Jeleniogórskimi flashami już znalazłam, teraz tylko czujnie obserwować wiadomości o takich kolejnych "zlotach". Bo to naprawdę świetna zabawa. O jednej godzinie nagle wszyscy zaczynają niespodziewanie robić coś dziwnego [jednakże nieszkodzącego reszcie ludzi], spontanicznie, na luzie by po dwóch minutach rozejść się jak gdyby nigdy nic i dezorientując tym lekko przechodniów. Zastanawia mnie tylko czemu było tak mało osób ogólnie oraz osobników płci przeciwnej. Nie żebym specjalnie ich wypatrywała, ale to wygląda tak jakby faceci nie chcieli zrobić czegoś ot tak, dla fanu. Wstydliwi? Leniwi? Być może po prostu niepoinformowani...
Po całym zajściu wstąpiłyśmy na pizzę do wyżej wspomnianej PizzyHut. Nie ma to jak branie na sześć osób zestawu "Mama, Tata i Ja". Mnie zrobili mamą... Ach, tak chciałam być tatą! Trudno. Późnij dołączyła do nas jeszcze jedna przedstawicielka, która jednak nie pojadła sobie. No bo autobus spóźniony. No i spóźniła się na Flasha także. Niech żałuje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz