Trudno pisać posty gdy nie przydarzają się żadne niesamowite przygody. Czas najwyższy porzucić koczowniczy tryb poszkolny (autobusik -> obiadek -> ewentualnie lekcje -> książka/komputer ku uciesze szatana xD -> wieczór -> lulu) i zasmakować jakiejś przygody godnej Kolumba, Magellana czy Kubusia Puchatka. To po części tyczy z relacjami międzyludzkimi oraz bywania tu i tam. Boże, nie podołam. To sprawa trudna. Różni ludzie wymagają, dajmy na to standardowego, uniwersalnego humoru. Zapomnij, Smekta. Edukacja w jeleniogórskim Hogwarcie oraz dziwna paczka ludzi, z którymi chętnie usiadłabym w ławce* odbyły swe piętno na mojej kondycji humorystycznej; azotki ą-ą**, jestem porypana. Zadanie integracji w celu badania zjawisk wokół
Homo Sapiens będzie
przełomowe.
Złamie mnie.
Kurde, notka jest do dupy. Pokręcona i chaotyczna niczym lekcje u pani N.
Sajonara, czekam na przygody...
*Dziś dostałam w łapki ankietę dotyczącą odtrącenia przez społeczność. I od razu tłumacze tą ciemność z pierwszego akapitu. Jednym z zadań było wypełnienie tabeli. Przy nazwiskach rubryczki: "chciałabyś/nie chciałabyś usiąść z osobą w ławce" oraz "zaprosiłabyś/lub nie osobę na swoje przyjęcie urodzinowe". No, teraz wszystko już jasne, rajt?
**Przykład humoru. Lamskość nad lamskościami. Amen :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz